Sztuka zawsze była jej bliska. Ukończyła Liceum Plastyczne w Gdyni, przez długi czas pracowała m.in. jako fotograf i dekorator wnętrz. Od kilku lat Lidia Szczypek nie zajmuje się jednak niczym innym, jak tylko malowaniem wyjątkowych, batikowych obrazów. Oryginalna technika, na którą gdyńska artystka natknęła się przypadkiem podczas podróży po Azji, stała się pasją jej życia. Niezwykle żarliwą i owocną, bo skutkującą wystawą, w skład której weszło ponad sześćdziesiąt prac. Ekspozycja nosi tytuł „Magia – Uczucie – Wrażenie – Wosk”, a oglądać można ją bezpłatnie do 12 czerwca w Galerii Gdyńskiego Centrum Filmowego.
Czym jest tajemniczy batik, który oczarował plastyczkę? To technika malarska, polegająca na kolejnym nakładaniu wosku i kąpieli jedwabiu bądź bawełny w barwniku, który farbuje jedynie miejsca nie zamaskowane warstwą wosku. Dla uzyskania specjalnych efektów proces woskowania i farbowania można powtarzać wielokrotnie.
– Batik poznałam pięć lat temu, podczas pobytu w Tajlandii – opowiada Lidia Szczypek. – Wybrałam się tam na warsztaty z jogi. W wolnym czasie spacerowałam z aparatem po zaułkach miasta i obserwowałam życie tamtejszych ludzi.
Podczas jednej z takich wędrówek gdynianka natknęła się na niezwykłą pracownię malarską. Atelier już na odległość pachniało farbą, gdyż z powodu parnego, gorącego powietrza artyści pracowali przy otwartych drzwiach. Początkowo pani Lidia była tylko obserwatorką twórczych działań tajlandzkich rzemieślników. Z czasem jednak została zaproszona przez nich na herbatę, a w końcu także namówiona do spróbowania swoich sił w malowaniu jedwabiu techniką batiku.
Z ulicznymi artystami spędzałam właściwie każdą chwilę – tłumaczy Lidia Szczypek. – Do Gdyni wróciłam z aparatem naładowanym zdjęciami, jednak mój zapał do fotografii nieco zmalał. Znacznie bliżej było mi do zapachu wosku i brudzenia się farbą. Postanowiłam więc przerobić domową garderobę na pracownię i oddać się pracy. Od tamtej pory ja i batik jesteśmy właściwie nierozłączni dopowiada ze śmiechem.
Bele białego materiału pani Lidia sprowadza z Włoch. Podobnie jest ze specjalną farbą – tę artystka zamawia z Francji. Tworzy zarówno na bawełnie, jak i różnej grubości jedwabiu. Do malowania używa nietypowego rysika i szczególnej mieszanki wosku.
Batik jest techniką wyjątkowo trudną, a ja lubię wyzwania – przyznaje pani Lidia. – Każda warstwa wymaga osuszenia i wyciągnięcia wosku żelazkiem. Pracuje się w oparach, w ciągłym nachyleniu nad stołem malarskim. To poważne przedsięwzięcie fizyczne, które zajmuje też sporo czasu. Mały obraz robię około tygodnia, duży nawet do trzech miesięcy podkreśla.
Przez ponad pięć lat pracy tą nietypową w naszym regionie techniką, malarka zdążyła wypracować swój indywidualny język artystyczny.
Sposobem prób i błędów opracowałam kilka własnych, batikowych trików – wyjaśnia Lidia Szczypek. – Jednym z nich jest efekt marmurkowych żyłek, zwanych też krakelurami. Etapów, by je osiągnąć jest naprawdę wiele. Zdradzę, że tajemnica w ich powstaniu tkwi między innymi w zamrażaniu tkaniny ujawnia.
W portfolio plastyczki są zarówno pejzaże, jak i portrety czy obrazy ilustrujące martwą naturę. Nie brakuje też prac o tematyce gdyńskiej. Niektóre z batików opowiadają bardzo osobiste historie malarki, inne opisują po prostu to, co udało się jej zobaczyć podczas licznych podróży po świecie. Nie- zależnie jednak od tego, co przedstawiają obrazy, we wszystkich, jak mówi sama artystka: “zostawia część swojej duszy, myśli i i uczuć”. – Ja się w batiku po prostu zakochałam – twierdzi pani Lidia. – Jeśli tylko pozwoli mi zdrowie, to, co robię chciałabym wykonywać do końca życia i jeden dzień dłużej.
[źródło: Dziennik Bałtycki]